Arkadiusz MARSZAŁKOWSKI

Golf… sport, o którym kiedyś nawet bym nie pomyślał, a dziś stał się moją największą pasją. Mogę śmiało powiedzieć, że w tej chwili to integralna część mojego życia. Obecnie każdą wolną chwilę spędzam na polu, trenuję, spaceruję, wyjeżdżam na turnieje. Jak ktoś mi mówi, że „golf to taki sport emerytów” – to zapraszam go serdecznie na jedną rundę (ok. 12 km pieszo wraz z ciężkim wózkiem i kijami). Śmiało można spalić przynajmniej 2000 kcal i zwyczajnie trzeba być w dobrej kondycji, żeby później nie leżeć przez tydzień bez sił. 

Ale chcę też wyraźnie podkreślić, że dla mnie golf to nie tylko sport i zdrowa rywalizacja – to przede wszystkim filozofia życia, której dzisiaj oddaję się bez reszty.

Stoicyzm w praktyce, czyli GOLF jako filozofia życia

– Jak to się zatem u Pana zaczęło?

Z rozrzewnieniem wspominam swoje początki. Zaczęło się 4 lata temu w Pasłęku na polu Sand Valley…Jest to piękne miejsce z pełną infrastrukturą hotelowo-wypoczynkową. Zaskoczyło mnie wtedy jak wielu ludzi w różnym wieku aktywnie uprawia ten sport, jak angażujący jest w nim element rywalizacji oraz w jak dobrej formie trzeba być, żeby mieć wyniki. Bardzo szybko się wciągnąłem widząc, jak wiele dobrego mi to daje – nie tylko fizycznie, ale także mentalnie. Golf zdecydowanie poszerzył moje horyzonty.


– Chyba szybko okazało się, że golf to również droga do zbudowania nowych relacji?

– To dzięki golfowi zacząłem podróżować - odwiedziłem niezwykłe miejsca w Polsce i całej Europie, gdzie poznałem mnóstwo fantastycznych ludzi z różnych sfer biznesu, kultury i sportu, z którymi do dzisiaj się przyjaźnię i utrzymuję kontakty. Na turniejach wszyscy spotykamy się po skończonej rundzie, gdzie wspólnie przeżywamy swoje uderzenia, niewykorzystane putty, bo tutaj przecież każde uderzenie może okazać się decydujące, a to bardzo zbliża ludzi.


– Dlatego mówi się, że Golf to sport partnerski, tutaj ważna jest etykieta?

– To prawda, golf to gra dżentelmeńska. Na polu nie ma arbitra, który liczy nasze uderzenia. To Ty jesteś sędzią swoim i rywala. Musisz więc wykazać się klasą, dyplomacją i obiektywizmem. Ten sport szybko weryfikuje jakim jesteś człowiekiem. Dla mnie w golfie piękna jest jego nieprzewidywalność. Tutaj nigdy nie powtórzysz przecież dwukrotnie tego samego uderzenia, nie wykonasz go w taki sam sposób. To udowadnia, że człowiek jest tylko człowiekiem, dlatego w tym sporcie sprawdzisz swój charakter, ucząc się cierpliwości i pokory.


– Tak dużo mówi się obecnie o tzw. mindsecie. Wiele zależy od naszego nastawienia do życia, od naszej kondycji psychicznej. Jak golf wpływa na tę sferę Pana życia?

– Golf to coś znacznie większego niż gra i rywalizacja. To swojego rodzaju filozofia życia, której najbliżej chyba do stoicyzmu. W golfie musisz być cierpliwy, wyrozumiały i konsekwentny. Kiedy wychodzisz na pole możesz być pewien, że po całej rundzie, która trwa czasem dobrych kilka godzin wyjdziesz przyjemnie zmęczony, dotleniony, będziesz w lepszym nastroju. Kiedy grasz w golfa nabierasz zdrowego dystansu, odrywasz się od codzienności, uspokajasz swój przebodźcowany umysł. Skupiając się na dobrym wybiciu piłki – siłą rzeczy jesteś skupiony, ćwiczysz w ten sposób bycie tu i teraz. To są znane techniki relaksacji, które praktykujesz niejako przy okazji uprawiania tego sportu. A to jest wartość nie do przecenienia w dzisiejszym świecie.


– Czy można zatem powiedzieć, że wszyscy golfiści to stoicy?

– Na szczęście nie (śmiech…), na polu spotykają się bardzo różne osobowości i to jest też ciekawe, że wszyscy szybko potrafią się odnaleźć w tym sporcie i czerpać z niego to co najlepsze, chociaż pewnie z czasem siłą rzeczy nabywają tych spokojniejszych cech. Golf, podobnie jak inne dyscypliny sportu, zmienia ludzi na lepszych, kształtuje ich osobowość i charakter. Ale ważnym benefitem płynącym z jego uprawiania jest wejście do niezwykle towarzyskiej społeczności golfistów. Kiedy spędzasz na polu 5 godzin ze swoją parą – często schodzicie już z niego jako dobrzy przyjaciele. Tutaj masz czas na długie rozmowy, masz szansę naprawdę kogoś poznać, a przecież to rozmowy z nowymi ludźmi poszerzają nasze horyzonty. Mogę powiedzieć o sobie, że dzięki golfowi poznałem nowych przyjaciół, nawiązałem ciekawe znajomości również biznesowe. 


– Skoro o biznesie mowa – jak udaje się Panu łączyć tę pasję z prowadzeniem biznesu?

– Tak się właśnie składa, że większość golfistów to ludzie przedsiębiorczy, którym golf daje tak potrzebny w życiu balans. Kiedy prowadzisz własną firmę kładziesz się z myślą o niej i wstajesz od rana planując co masz do zrobienia. Na dłuższą metę to każdego wypali i doprowadzi do skrajnego wyczerpania. Golf to jest antidotum na stres. Dosyć szybko zauważasz benefity jakie z niego płyną. Jesteś kilka godzin na świeżym powietrzu, w ruchu, masz przed oczami relaksującą zieleń aż po horyzont, prowadzisz slow talk, który Ci przekierowuje myśli na nowe tory i nawet nie wiesz, kiedy – uzależniasz się od tego, ale to uzależnienie jest akurat bardzo zdrowe. Kiedy grasz w golfa jesteś lepszym przedsiębiorcą, Twój biznes idzie Ci lepiej. 


– Czyli golf może być dla ludzi biznesu źródłem inspiracji?

– Zdecydowanie! Tak było w moim przypadku. Swój biznes zaczynałem od przetwórstwa rybnego, którym zajmuje się od 2004 r. Wraz z załogą dopracowaliśmy fileta z sandacza i okonia do perfekcji, dzięki temu najlepsi szefowie kuchni w topowych restauracjach mogą dzisiaj spokojnie przygotowywać swoim klientom wykwintne potrawy bez obawy o jakość surowca. Ale to od gry w golfa rozpoczęła się moja przygoda z naturalnymi kosmetykami tworzonymi na bazie filtratu ze śluzu ślimaka. Po wielu godzinach spędzanych na słońcu i wietrze skóra twarzy bardzo mi się wysuszyła, była ściągnięta, a po goleniu często podrażniona. Próbowałem różnych kosmetyków nawilżających, lecz kończyło się to tylko na chwilowej uldze. Aż w końcu przez przypadek przeczytałem artykuł o kosmetykach ze śluzem ślimaka i dotarłem do ich producenta - firmy Molluscoo Cosmetics&Labs i to było moje prawdziwe odkrycie! Nareszcie zapomniałem co to podrażnienia po goleniu i ściągnięta twarz. Okazało się, że naturalny śluz ślimaka wnika głęboko w struktury skóry intensywnie regenerując ją i nawilżając. Przy okazji sprawdziłem, że żadna inna firma kosmetyczna nie dodaje tak dużej ilości śluzu do swoich produktów jak Molluscoo. Dlatego efekty stosowania tych kosmetyków są tak spektakularne. I tak już od 3 lat moja firma SilvaBeauty współpracuje z marką Molluscoo Cosmetics&Labs, ponieważ znaleźliśmy wspólną drogę do przedłużenia świeżego, młodzieńczego wyglądu. 


– Jak golf wpłynął na Pana kondycję fizyczną?

– To również jest ciekawa historia jak ten sport wpłynął na moje życie, zarówno osobiste jak i zawodowe. Kiedy zacząłem uprawiać golfa niestety zaczęły odzywać się moje stare kontuzje – wcześniej aktywnie uprawiałem przecież siatkówkę, piłkę nożną, tenis, a jak wiadomo te akurat dyscypliny – zwłaszcza sporty zespołowe, mocno eksploatują człowieka. Zauważyłem, że mam dyskomfort, zwłaszcza stawy dawały o sobie znać po wielu godzinach grania. Szukałem więc sposobu, żeby sobie pomóc i wtedy usłyszałem o kolagenie naturalnym i szybko okazało się, że to był strzał w dziesiątkę! Czyli to Kolagen naturalny pomógł Panu wrócić do formy, żeby mógł Pan uprawiać ten sport? Z wykształcenia jestem technologiem żywności i pojęcie słowa kolagen nie było mi obce. Przeczytałem dużo ciekawych artykułów o suplementacji kolagenem pozyskiwanym z ryb. Okazało się, że jest on białkiem najlepiej przez nas przyswajalnym i jest w stanie dość szybko aktywować w naszym organizmie proces kolagenogenezy, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania niemal całego naszego ciała - w tym mięśni i stawów! Jako że jestem niedowiarkiem poprosiłem mojego przyjaciela – właściciela marki Kolagen morski ColduMarine o przysłanie 3-miesięcznej kuracji. Miałem tutaj pełne zaufanie, bo produkt ten jest przebadany klinicznie i pochodzi z renomowanej francuskiej wytwórni, która istnieje na rynku od ponad 100 lat! Przez ten czas systematycznie codziennie piłem Kolagen morski z ulubionym napojem – to ważne, aby dzienna dawka wynosiła przynajmniej 5 g czystego Kolagenu, bo wtedy szybko można zobaczyć efekty. Kiedy po wielogodzinnych rundach golfa ból stawów i ścięgien minął – byłem przeszczęśliwy! Moje, już nie najmłodsze przecież ciało, się zregenerowało, a ja mogłem pomimo wcześniejszych kontuzji prowadzić aktywny tryb życia.


– Podobno Kolagen wpływa pozytywnie też na urodę?

– Tak! I to jest kolejna zabawna historia, bo można powiedzieć, że sprawdziłem to na sobie. Przeprowadzając swoją pierwszą kurację kolagenową zrobiłem sobie zdjęcie przed i po kuracji, żeby sprawdzić czy to rzeczywiście jest prawda i efekty będą widoczne również na skórze. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zauważyłem, że moja skóra się wyraźnie wygładziła. Właśnie dlatego zostałem wyłącznym dystrybutorem kolagenu ColduMarine w Polsce, ponieważ osobiście przekonałem się, że Kolagen rybi działa bardzo wszechstronnie na nasz organizm.

Warto dodać, że dzisiaj w ofercie mamy również wariant Beauty – Kolagen wzbogacony o kwas hialuronowy, witaminę C oraz Silicę krzem). Produkt okazał się prawdziwym hitem sprzedażowym, a obecnie szykujemy się z wejściem na rynek USA.


– Czyli można to podsumować zdaniem, że golf Pana odmłodził?

– Zdecydowanie tak! Z osoby zmęczonej, zestresowanej, prowadzącej statyczny tryb życia stałem się człowiekiem aktywnym, otwartym, uśmiechniętym i spełnionym. Mogę dzisiaj powiedzieć, że dzięki tej dyscyplinie sportowej stałem się lepszym człowiekiem. Reguły tego sportu oparte o zdrową rywalizację napędzają mnie dzisiaj do działania, dają dużo satysfakcji i zadowolenia.


– Czyli każdy moment w życiu jest dobry, aby rozpocząć swoją przygodę z golfem?

Oczywiście, ja jestem tego najlepszym przykładem. Golf to w tej chwili największa pasja mojego życia, a przygodę z nim zacząłem zaledwie 4 lata temu. To pokazuje, że prawdziwe hobby możesz znaleźć również w dojrzałym wieku i czerpać z niego prawdziwą satysfakcję. Golf to nie tylko sport, to styl życia, to nowe znajomości i przyjaźnie oraz ciekawe podróże, które nigdy by się nie wydarzyły, gdybym kiedyś nie wyszedł poraz pierwszy na pole golfowe. Dlatego dzisiaj mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że jestem prawdziwym ambasadorem golfa i kolagenu oczywiście!