Silesia B&L

Klaudia HALEJCIO

Seriale, filmy, kabaret a teraz TikTok

Na ekrany telewizji trafiła błyskawicznie. Widzowie mogli ją poznać przede wszystkim podczas gry w takich serialach „Złotopolscy” oraz „Pierwsza Miłość”. Jej kariera z każdym rokiem nabierała coraz większego tempa – filmy, programy rozrywkowe i kabaret – tak wyglądała codzienność Klaudii Halejcio. Wszystko zmieniło się po narodzinach córki, lecz fani nie mogą narzekać na brak popularnej aktorki, która podbija ich serca na TikToku.


– Twoja kariera rozpoczęła się błyskawicznie, we wczesnych latach dzieciństwa. Jak wspominasz jej początki i przede wszystkim jak to wszystko się zaczęło?

– Zaczęłam bardzo wcześnie. Pierwsze kroki w tym biznesie stawiałam jako czterolatka. Nie byłam wtedy świadoma tego, co się dzieje. Był to pomysł rodziców, a przede wszystkim mamy. Byłam dzieckiem, które posiadało predyspozycje do tego, żeby móc grać. Mama zapisała mnie na pierwszy casting. Okazało się, że bardzo dobrze sobie z tym wszystkim poradziłam. Udało mi się dostać do reklam, a później były już seriale i teatr. Tak to się generalnie potoczyło. Ten początek to naprawdę zasługa mojej mamy, która trzymała nad wszystkim pieczę, wyszukiwała wspomniane castingi. To jak to wyglądały wtedy, a teraz to zupełnie dwa inne światy. Były lata 90. rynek wyglądał zupełnie inaczej, nie było tak dużej ilości dzieciaków, które do tego lgnęły. O castingach czytało się w porannej prasie. Pamiętam jak moja mama przy kawie przeszukiwała rubryki w gazetach. Z perspektywy czasu te pierwsze lata były bardzo ważne. Gdyby nie one, to nie wiem w jakim miejscu bym teraz była. Jestem bez wątpienia artystyczną duszą i pewnie w takim kierunku bym poszła, ale szybki start z pewnością to ułatwił. 


– Nie czułaś na sobie nigdy presji ze strony rodziców? Miałaś przestrzeń na własne decyzje i na to, żeby czasami powiedzieć „nie”?

– Często widać po gwiazdach, które zaczynają wcześnie, że są bardzo zmęczone tym wszystkim i nie dają sobie rady. U mnie akurat w ogóle takiego czegoś nie było. Moja mama nigdy nie robiła czegoś wbrew mnie. Od samego początku czułam się w tym dobrze. Dla mnie to była zawsze dobra zabawa i wręcz nagroda, to że mogę być na planie. Zawsze kojarzyło mi się to z czymś fajnym, z czymś co było zupełnie inne niż, to co dzieje się w domu i na co dzień. Moi rodzice ciężko pracowali, nie zawsze na wszystko mogłam sobie pozwolić. Plan był takim miejscem, gdzie toczyła się dla mnie zupełnie inna opowieść, tam jako dla dziecka działa się dla mnie magia. Zawsze czekałam na ten moment. Kiedy okazywało się, że były jakieś projekty, do których nie pasowałam, to było mi wręcz smutno. Biorąc to wszystko pod uwagę nigdy nie byłam do niczego zmuszana. Dodatkowo od małego miałam taki charakter, że lubiłam sama o sobie decydować, więc jeżeli coś było nie po mojej myśli, to ciężko było mnie do tego przekonać. Nie jest też tak, że będziemy sobie teraz opowiadać taką piękną i cukierkową historię, bo praca na planie jest bardzo trudna i ciężka. Pamiętam, że okres nastoletni był okupiony wieloma łzami. W szkole nie było łatwo. Z perspektywy dorosłego człowieka mogę sobie powiedzieć, że szkoła była takim środowiskiem, które mnie skrzywdziło. Miałam bardzo dużo obowiązków związanych z planem, nie miałam żadnej taryfy ulgowej w szkole, a wręcz byłam gorzej traktowana przez nauczycieli niż inne dzieciaki. 


– Nawet w tym trudnym okresie nastoletnim nie miałaś takiego momentu, że chciałaś tym rzucić? Nie zazdrościłaś koleżankom bardziej spokojnego i beztroskiego życia?

– Nigdy. Miałam poczucie, że w szkole się nie odnajduję. Jako dziecko szybko musiałam stać się samodzielna. Dla przykładu, kiedy grałam w serialu „Pierwsza Miłość”, który był kręcony we Wrocławiu przez pierwszy rok jeździłam z mamą na plan, a później już sama podróżowałam pociągiem z Warszawy do Wrocławia, gdzie sama mieszkałam. Na miejscu byłam przed 22.00, trzeba było jeszcze złapać taksówkę. Wtedy ten świat wyglądał zupełnie inaczej. Przez takie zwykłe rzeczy byłam bardzo dojrzała. Oprócz planu i obowiązków szkolnych musiałam wykonać też wszystkie czynności domowe w wieku zaledwie 15 lat. Porównując się wtedy do rówieśników żyłam o wiele intensywniej. Przez to, jak siedziałam w szkole czułam się bardziej dorosła niż reszta. Nie do końca rzeczy, które ich cieszyły, cieszyły też mnie. Nie chcę powiedzieć, że się męczyłam. Zawsze byłam szaloną duszą, więc miałam sporo koleżanek i kolegów. Niemniej wtedy też plan sprawiał mi więcej frajdy niż życie towarzyskie.


– Ten szkolny okres był chyba także najbardziej intensywny pod kątem ilości produkcji, w które byłaś zaangażowana. „Złotopolscy”, „Pierwsza Miłość”, teatr i jeszcze inne projekty. Wtedy twój warsztat aktorski najbardziej się rozwinął?

– Myślę, że tak. Każda z produkcji dużo daje. Im więcej pracujesz na planie tym jesteś lepszy. Widzę, że nawet teraz jak wraca się po jakiejś przerwie na plan, to jest pewnego rodzaju trudność. Kiedy robisz dużo projektów wówczas zupełnie inaczej pracuje ci wyobraźnia. W okresie, o którym wspominasz bardzo dużo się działo, było dużo ważnych projektów. Grałam też wtedy z takimi aktorami, które są ikonami. Dużą nauką była też praca w teatrze. To są godziny spędzone na próbach, na jednym tekście. Później widzowie oglądają to przez dwie godziny, a dla nas aktorów to są miesiące przygotowań! Nauczyłam się wtedy naprawdę sporo. Tego nie da ci żadna szkoła teatralna.


– Jeżeli chodzi o aktorów, którzy z tobą grali, to czy jako dziecko w ogóle zdawałaś sobie sprawę obok kogo stoisz na planie? Przykładem może być „13 Posterunek” i Cezary Pazura. Ciekawi mnie to, że ta świadomość przyszła nagle, czy wręcz te środowisko było dla ciebie na tyle naturalne, że nigdy nie było tego efektu „wow”?

– Miałam, bardzo! Do dziś w swojej szufladzie mam pamiętniki, a w jednym z nich jest autograf Cezarego Pazury z tamtego okresu! Musiałam być naprawdę zafascynowana. Nie pamiętam tego tak dobrze, ale po wpisach we wspomnianych pamiętnikach widzę, że było to dla mnie ogromne przeżycie i wyróżnienie. 


– W ostatnich latach wystąpiłaś także w kilku filmach. „Gierek”, „Krime Story. Love Story”, „Szczęścia chodzą parami”. Wolisz grać w serialach, czy właśnie na dużym ekranie?

– Zdecydowanie ciekawiej pracuje się przy filmie. Jeżeli dodatkowo pracujemy w takim serialu „codziennym”, to można porównać to do pracy etatowej i wiąże się z pewnego rodzaju rutyną - te samy osoby, rozpisywanie scenariusza, ta sama hala. W efekcie po czasie nie jest to już aż tak ekscytujące. Praca w filmie trwa krótki okres, masz postać do zrobienia w tym czasie i to jest naprawdę fascynujące. Wbrew pozorom masz więcej przestrzeni na wykreowanie swojej roli.

– W dzisiejszych czasach w życiu każdego aktora, który osiąga sukces nadchodzi ten moment, że wchodzi również do świata szeroko pojętego show-biznesu. Jak odbierasz tę sferę swojej kariery. Bardzo się w tym odnalazłaś?

– Bardzo czekałam na ten etap. Przykładowo „Taniec z Gwiazdami” był dla mnie spełnieniem marzeń. Kiedy dowiedziałam się, że ten program wraca i dostaje nowe życie, a na dodatek dostałam angaż od razu w pierwszej edycji po jego wspominanym powrocie, to naprawdę byłam szczęśliwa. Marzyłam kiedyś, że chciałabym znaleźć się w takim projekcie. To śmiesznie brzmi do tej pory, ale ja cieszyłam się dosłownie każdą chwilą z tym związaną, mimo tego, że praca przy tym programie była bardzo trudna i wymagająca. Pamiętam, że miałam wtedy jeszcze dwa seriale i kilka innych przedsięwzięć.


– Czy inne tego typu projekty były dla ciebie równie znaczące, czy jednak ten postawiłabyś na pierwszy miejscu?

– Każdy projekt jest wyjątkowy i każdy generuje u mnie emocje oraz nowe doświadczenia. Lubię tego typy rozrywkę, bo to są takie programy, w których artyści mogą pokazać siebie. Często jest tak, że jesteśmy oceniani przez pryzmat postaci, które gramy. Biorąc udział w takich produkcjach widzowie mogą zobaczyć naszą prawdziwą twarz.


– Był w twojej karierze jakiś serial, film, albo inny projekt, który zrealizowałaś, ale czułaś, że „to nie to”?

– Chyba zawsze miałam szczęście, że trafiałam na super tytuły i super postacie. Może był jeden spektakl, w którym nie do końca się odnajdywałam, natomiast graliśmy go bardzo długo. Moja postać była bardzo lubiana, ale z drugiej strony nie była dla mnie wyzwaniem i może to kwestia tego. Ja i mój zespół staramy się bardzo analizować czy dana produkcja jest dla mnie dobra. Ich porady zawsze dają mi finalne zdanie i nie mieliśmy nigdy takich sytuacji żebym zdecydowała się na coś, co nie byłoby dla mnie komfortowe.


– Rok 2021 był dla ciebie przełomowy i to nie z powodu zawodowego. Na świat przyszła twoja córka. Jak bardzo zmieniła twoje życie i codziennie priorytety?

– Totalnie wywróciła moje życie do góry nogami. Wszystko się zmieniło, a myślałam, że będzie inaczej! Przede wszystkim bardzo zaczęłam szanować swój czas, czas dla rodziny. Jestem takim tytanem pracy, uwielbiam czuć mocną adrenalinę, a jak jestem przemęczona, to jestem szczęśliwa. Przed narodzinami Nel potrafiłam spać po 3-4 godziny. Dużo pracowałam, miałam swoje cele i chciałam je zrealizować. Angażowałam się w wiele projektów, zabierających sporo mojego czasu, a do tego nie potrafiłam odmawiać. Podejmowałam się wielu rzeczy, z których ciężko było mi się wywiązać, ale jestem taką perfekcjonistką, że kosztem siebie realizowałam wszystko. Po narodzinach dziecka zaczęłam bardziej doceniać wspólne chwile i nauczyłam się asertywności. Nel stała się najważniejsza. To widać, bo teraz świadomie mniej pracuję. 


– Dużą częścią swojego życia prywatnego dzielisz się ze swoimi fanami w sieci. Po prostu to lubisz? Wyszło to naturalnie?

– Takim drugim etatem, który sobie kilka lat temu wymyśliłam była aktywność w mediach społecznościowych i tym samym bycie influencerką. Traktuję to jako pracę, która też pochłania sporą ilość czasu. Moje profile stały się po prostu firmą. Z tego też zarabiam pieniądze. Oprócz przyjemności i kontaktu z moimi fanami, który ogromnie mnie cieszy muszę też patrzeć na to jak na biznes. Oczywiście jest wielu artystów, którzy nie decydują się na taki krok i nie pokazują tak bardzo swojej prywatnej strony. Skupiają się wtedy głównie na tej głównej dziedzinie, w której działają jak np. aktorstwo. 


– Co spowodowało, że tak mocno chciałaś zaistnieć w mediach społecznościowych? Skąd pomysł, żeby tak mocno postawić na TikToka?

– Pierwsze myśli i działania w tym kierunku rozpoczęły się na etapie Tańca z Gwiazdami. Otworzyłam wtedy bloga, które wtedy były bardzo modne. Cieszył się on dosyć dużym powodzeniem. Zaczęłam na tym zarabiać i tworzyć cały content. Później zabrałam się za Instagram, natomiast największym przełomem, który zdecydował o tym, że chcę postawić na moją działalność w internecie był TikTok. Zapoznałam się z nim, kiedy był jeszcze w Polsce mało popularny i kojarzył się w głównej mierze z narzędziem dla dzieciaków. Zaczęłam próbować używać tej aplikacji z różnymi skutkami. Byłam tym bardzo zafascynowana. Kluczowa była tu też pandemia, w trakcie której byliśmy pozamykani w domach, a praca była bardzo ograniczona. We mnie był wtedy bardzo duży smutek, ale jednocześnie chęć realizacji własnych projektów. Wtedy ostatecznie spróbowałam z TikTokiem, wymyśliłam sobie śmieszny content. Pomyślałam wtedy, że albo mnie ludzie zamordują, że w tak trudnym czasie wrzucam takie treści, albo będzie to strzał w dziesiątkę. Sprawdził się ten drugi scenariusz, to najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić. Odbiór był bardzo pozytywny, więc to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, że warto na to postawić. 


– Twoje materiały faktycznie cieszą się ogromną popularnością i pozytywnym odbiorem. Miałaś sytuację, że z czymś jednak nie trafiłaś w gusta fanów? Śledzisz mocno ich reakcje i komentarze?

– Nie wiem, czy były takie mocne przypadki tego, że coś się komuś nie spodobało. Pracując w kabarecie nauczyłam się tego od ludzi z tej branży, że nie można przepraszać za to, że ktoś nie ma poczucia humoru i dystansu. Twórcy nie mają na to wpływu. Jeżeli ktoś wybiera mój kanał i wie, że on jest nastawiony na to, że ma być zabawny, przerysowany i to mu się nie podoba, to nie musi tam wchodzić. Jeżeli nie lubisz jakiegoś serialu, to też go nie oglądasz i tu jest dokładnie tak samo. 


– Masz ogromny dystans do siebie, co potwierdzają publikowane przez ciebie treści. To przyszło naturalnie, czy musiałaś to wypracować?

– Kiedyś zastanawiałam się czy rodzimy się z poczuciem humoru i dystansem. Myślę, że on rósł z biegiem lat. Wydaje mi się, że praca spowodowała to, że bez niego nie jestem w stanie funkcjonować. Zdałam sobie z tego sprawę zwłaszcza wtedy, kiedy zaczęłam występować w komediach i teatrze. Grałam naprawdę śmieszne role, co wiąże się z tym, że często musisz wręcz uwypuklić swoje niedoskonałości i budować na tym swoje postacie. To był ogromny warsztat i swojego rodzaju terapia dla samej siebie. 


– Wiemy już, że bardzo ważną osobą w kontekście twojej kariery jest mama. Jesteś wskazać inne osoby, które były dla ciebie ważne na twojej drodze lub takie, które w jakiś sposób cię inspirowały?

– Już jako dziecko byłam bardzo zafascynowana Magdaleną Cielecką. To było takie moje guru. Tak samo Andrzej Chyra. Poznałam ich grając w teatrze jako dziecko. Magda zawsze była moją niesamowitą mentorką. Moja droga i kariera potoczyły się co prawda zupełnie inaczej, bo ona jest zupełnie inną aktorką. Ja zawsze chciałam natomiast grać w komediach i robić lżejsze kino. Myślę, że przy każdym sukcesie i tym większym i mniejszym stoi jakaś osoba. To, że jestem dziś w tym miejscu składa się wiele osób z którymi pracowałam i pracuję. To też moja agentka Gosia, która zawsze jest ze mną i mnie wspiera. Ona pilnuje dosłownie wszystkiego i dzięki niej realizujemy wszystko zgodnie z oczekiwaniami. Przyjaźnimy się od liceum, bo to wtedy nasze drogi się skrzyżowały. 

– Jakie masz na ten moment marzenia zawodowe? Co chciałabyś jeszcze osiągnąć? Może jest jakaś konkretna rzecz, w której chciałabyś wziąć udział?

– Długo się teraz zastanawiałam nad tym, co chciałabym dalej robić. Poprzednim moim marzeniem była praca w kabarecie i to mi się udało. Cały czas to robię. Kiedyś to była forma mi bardzo obca i trudna. Może się to wydawać dziwne, ale to naprawdę niełatwy warsztat. Chciałabym zagrać w kolejnym dobrym filmie. Muszę powiedzieć, że trochę odpuściłam. Nie walczę teraz o każdą rolę, nie ma mnie w żadnej agencji. W ostatnim filmie, którym grałam to reżyser sam mnie znalazł i skontaktował się ze mną. Do mojej roli była już wybrana aktorka, ale po próbach zdecydowano się ją zamienić właśnie na mnie. To był naprawdę fajny czas. Także jeżeli nadarzy się propozycja gry w ciekawej produkcji, to z pewnością bardzo się ucieszę.


– Chciałabyś kiedyś spróbować dzielić się swoją receptą na sukces? Chodzi mi o edukację osób, które dopiero rozpoczynają swoją karierę.

– Dużo osób do mnie pisze na Instagramie, że chciałoby zacząć próbować funkcjonować w tym środowisku, zdawać do szkoły teatralnej. Proszą mnie o pomoc i rady. Bardzo chętnie zawsze im odpowiadam. Dzielę się z nimi swoimi doświadczeniami i przedstawiam im jak widzę daną sytuację ze swojej perspektywy. Wiele razy brałam tez udział w spotkaniach z młodzieżą i opowiadałam o swojej drodze, dając im też wskazówki. Na ten moment to mi jednak wystarcza, bo sama mogę się jeszcze sporo nauczyć, więc wolę być po tej drugiej stronie. 

Rozmawiał: Wojciech CZAPUTA

Foto: Eliana PHOTOGRAPHY