Silesia B&L

Marek WESOŁY

Potrafię zakasać rękawy

Żyjemy w czasach, w których Śląsk dynamicznie transformuje się, chcemy to wspierać i pomagać różnym środowiskom odnajdywać się w tej rzeczywistości. Śląsk potrzebuje ludzi myślących odważnie i nowocześnie, realizujących ambitne i ciekawe projekty, które pozwolą mu na wskoczenie do rozpędzającego się pociągu społecznych zmian – mówi Marek Wesoły, wiceminister aktywów państwowych, pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego.

– Zanim został pan samorządowcem przez wiele lat prowadził pan swój prywatny biznes, a nawet zarządzał kilkoma interesami. Czy bagaż tych biznesowych doświadczeń pomaga w działalności sejmowej, w działalności społecznej?

– Doświadczenie zdobyte w biznesie i zarządzaniu nim bardzo przydaje się w działalności samorządowej, a także parlamentarnej. I można odwrócić role, bo z kolei doświadczenie z pracy samorządowej, a teraz i politycznej również wzbogaciło mnie o wiele umiejętności, które można wykorzystać w pracy na własny rachunek. Z kolei praktyka społeczno – polityczna pozwala spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość ze zdecydowanie szerszej perspektywy. Uczy słuchania ludzi i cierpliwości, szukania kompromisów. Lubię wyzwania, lubię rozwiązywać problemy, dlatego zawsze staram się w miarę możliwości zmieniać na lepszą rzeczywistość wokół siebie.

– Jest pan rodowitym rudzianinem, Ślązakiem z krwi i kości. Co jeszcze chciałby nam powiedzieć o sobie?

– Urodziłem się w Rudzie Śląskiej, więc jestem rudzianinem i Ślązakiem. Tutaj jest mój dom i tutaj najlepiej się czuję. Pochodzę z niezamożnej górniczej rodziny. Oprócz mnie była w domu jeszcze trójka rodzeństwa. Mam wspaniałą żonę i dwójkę cudownych dzieci. Wszyscy mocno mnie wspierają i są pierwszymi recenzentami moich posunięć politycznych, wypowiedzi, wyrażanych poglądów, czy zachowań. Bycie osobą publiczną to często w życiu bliskich bardziej jest obciążenie niż atut. Ja zdecydowałem się na tę drogę świadomie, a bliscy przyjęli to z „dobrodziejstwem inwentarza”. Naturalnie zdaję sobie sprawę, że wszystko przeżywają z absolutnie większą wrażliwością niż ja sam, dlatego staram się ich chronić przed wieloma nieciekawymi stronami bycia żoną, czy dzieckiem polityka.


– Jak wykorzystuje pan czas wolny od natłoku zajęć? Ma pan jeszcze czas na hobby?

– Jestem domatorem, uwielbiam odpoczywać w domu. Może dlatego, że mam na to mało czasu. Ostatnio zauważyłem, że zwykłe spędzanie czasu z rodziną w zalewie tylu obowiązków staje się dla mnie takim swoistym hobby, którego nigdy dosyć. Człowiek wypoczęty jest bardziej efektywny i bardziej entuzjastycznie nastawiony do pracy i wysiłku. Więc staram się odpoczywać w miarę możliwości. A sport to kolejne moje hobby, niestety ostatnio tylko wieczorem przed telewizorem. Posiada pan dyplom technika elektromechanika, a w 2003 roku ukończył licencjackie studia katechetyczno-teologiczne na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Ślaskiego. To ciekawy, choć raczej mało popularny kierunek u polityków?

- Po prostu wybrałem kierunek moich młodzieńczych zainteresowań, na którym chciałem studiować. Wtedy nie było jeszcze kontynuacji magisterskich, więc naukę zakończyłem na poziomie licencjata. W międzyczasie założyłem rodzinę, na świat przyszła córka i syn, przyszedł czas na pracę zawodową, niedługo później założyłem firmę. Na dokończenie studiów nie było już po prostu czasu, a poza tym nie chcąc liczyć na finansową pomoc rodziców, to musiałem wcześnie sam ostro zasuwać, co wymagało łączenia studiów i pracy. Wielu z moich rówieśników miało podobnie. Takie to były niełatwe czasy. Ale nie narzekałem, one mnie mocno zahartowały życiowo.

– Warto też wspomnieć o studiach MBA. Master of Business Administration było takim prezentem dla siebie samego z okazji 50-tych urodzin?

– Człowiek powinien uczyć się całe życie. Studia MBA poszerzają horyzonty, jeśli chodzi o zarządzanie. To była świetna okazja na wysłuchanie bardzo dobrych wykładów z różnych dziedzin otoczenia biznesu.

– A potem znalazł pan jeszcze w sobie pokłady energii, by zająć się działalnością społeczną i w końcu wystartował pan w wyborach do Rady Miasta w Rudzie Śląskiej

– Tą pasją zarazili mnie przyjaciele i znajomi, więc szybko stwierdziłem, że to jest to, co lubię i czym chciałbym się zajmować dalej w życiu. Działałem prężnie w stowarzyszeniu aktywizującym lokalne środowiska, aż wreszcie wystartowałem w wyborach. Do Rady Miasta dostałem się jednak dopiero przy drugiej próbie. W 2010 roku zostałem radnym Rady Miasta w Rudzie Śląskiej i jako absolutny nowicjusz objąłem przewodniczenie najważniejszej komisji, zaraz po komisji rewizyjnej. Zostałem przewodniczącym komisji budżetu i byłem nim przez kolejnych 9 lat.

– Żeby dobrze wypełnić obowiązki samorządowca, a jednocześnie być rzetelnym prezesem własnej spółki i dobrym ojcem, a w pana przypadku tak było, trzeba chyba mieć bardzo dużo samozaparcia i silnej woli?

– W ogóle żeby cokolwiek osiągnąć w życiu trzeba po prostu mieć dużo odwagi w sobie, samozaparcia i wytrwałości. Trzeba umieć poświęcić się realizacji swoich marzeń, żeby w najcięższych momentach się nie poddać. Prowadzenie własnej działalności gospodarczej, zatrudnianie ludzi nauczyło mnie odpowiedzialności oraz samodyscypliny. Sam dla siebie byłem wymagającym szefem i zawsze przestrzegałem zasady, że jeśli chcesz czegoś wymagać od innych zacznij najpierw wymagać od siebie.

– Kolejnym etapem w politycznym rozwoju była decyzja o starcie w wyborach na prezydenta Rudy Śląskiej. Ta sztuka się nie udała, za to dostał się pan do Sejmu? Do Sejmu łatwiej się dostać?

– Żałuję, że nie wygrałem w 2018 roku prezydentury, jednak głównie dzięki mieszkańcom Rudy Śląskiej rok później spotkał mnie zaszczyt i honor zostać posłem na Sejm RP. Dziś jestem posłem również dzięki wcześniejszej dobrej kampanii prezydenckiej. Powtórzę to jeszcze raz, że jestem wdzięczny mieszkańcom Rudy Śląskiej, że wysłali mnie na taką naukę zbierania doświadczenia.

– Mieszkańcy często pytają o to co zrobił pan w Sejmie dla Rudy Śląskiej?

– Praca posła ma dużo szerszy zakres odpowiedzialności niż tylko dbałość o miasto, z którego się pochodzi, choć oczywiście każdy z nas w szczególny sposób zabiega o swoje rodzinne strony. Myślę, że jak na posła pierwszej kadencji zrobiłem dużo. Program rządowego wsparcia inwestycji samorządowych, to zasługa właśnie posłów, również moja. Podsuwanie dobrych pomysłów premierowi i ministrom to jedno z działań, które poseł może i powinien robić. Dzięki temu Ruda Śląska otrzymała 100 mln na trasę NS w ramach programu obwodnic oraz 65 mln jako jedyna na Śląsku z programu BGK na tę samą inwestycję. Środki na budowę szkoły w Bielszowicach, to również była moja inicjatywa. Czynię ogromne starania o utrzymanie i rozwój spółek Huty Pokój w Rudzie Śląskiej. Zabiegam o budowę stalowni na terenach Huty Pokój. Pomysł programu dla Rodzinnych Ogrodów Działkowych narodził się przy moim udziale w środowisku rudzkich działkowców. Wspieram bardzo środowisko sportu w Rudzie Śląskiej. Pomagam w dziesiątkach małych, doraźnych problemów mieszkańców Rudy Śląskiej.

– Powalczy pan o kolejną kadencję w sejmie?

– Bycie posłem to olbrzymi zaszczyt, ale i odpowiedzialność. Nauczyłem się po trzech latach tam funkcjonować, być skutecznym i kreatywnym posłem. Mam dużo pomysłów, zapału do działania i zmieniania Rudy Śląskiej na miasto bardzo przyjazne ludziom. Chciałbym móc realizować te pomysły. PiS odważył się na wiele potrzebnych reform, choć zmiany nigdy nie są łatwe. Trzeba jednak patrzeć z optymizmem w przyszłość. Prezydenci innych miast, którzy jednak są urzędnikami administracji rządowej, powinni współdziałać i wspierać. Oczywiście mają prawo do krytyki, oby jednak była ona konstruktywna i oparta o zasady funkcjonowania całego kraju. Rozwój miast jest niemożliwy bez zrównoważonego rozwoju całego państwa.

– Zasiadając w ławach sejmowych, a wcześniej w Radzie Miasta, poznał pan mechanizmy funkcjonowania państwa i samorządu z każdej strony. Jaki samorząd pan preferuje?

– Przede wszystkim przyjazny mieszkańcom. Samorząd to służba obywatelom poprzez skuteczne zarządzanie majątkiem, instytucjami oraz zasobami ludzkimi na rzecz bezpieczeństwa, możliwości zatrudnienia, zamieszkania, dostępu do służby zdrowia, oświaty, a także kultury i sportu oraz szeroko rozumianej infrastruktury miejskiej. To ciągła praca całego sztabu zdolnych i oddanych pracy urzędników po to, aby żyło nam się coraz lepiej. Samorząd powinien być nowoczesny, ale jednak szanujący dziedzictwo i kulturę tego miasta i regionu. Samorząd kreatywny, dynamiczny, poszukujący najlepszych rozwiązań. Odpowiadający na bieżące potrzeby obywateli. Samorząd dialogu i współpracy. Dopiero to wszystko składa się kompleksowo na miasto przyjazne mieszkańcom.


– Jest pan bardzo aktywnym posłem, zasiada w czterech komisjach i trzech podkomisjach sejmowych. Która z komisji jest panu najbliższa?

– Ze względu na moją pasję bycia samorządowcem, to na pewno będą to komisje: ds. Samorządu i Polityki Regionalnej oraz Komisja Sportu i Kultury. Ta druga ze względu na moją pasję do wielu dyscyplin sportu z piłką nożną na czele. Czasem, choć nie jestem jej członkiem, odwiedzam Komisję Energii, ponieważ sprawy energetyki i górnictwa też są mi bardzo bliskie


– Czym się zajmują: Parlamentarny Zespół ds. Energetyki oraz Transformacji Energetycznej i Górniczej w Polsce, którego jest Pan wiceprzewodniczącym, a także Parlamentarny Zespół ds. Rozwoju Technologii Wodorowych w Polsce „Polski wWodór” lub Parlamentarny Zespół ds. Suwerenności Energetycznej czy Parlamentarny Zespół Strażaków?

– Ze względu na parytety klubowe czasem nie ma możliwości zasiadania w tych komisjach, które się początkowo wybrało. Wtedy posłowie zakładają tzw. Zespoły Parlamentarne, aby móc się zajmować konkretnymi obszarami. Jestem w kilku zespołach, większość pan wymienił, ale w jednym jestem szczególnie aktywny. To Parlamentarny Zespół ds. Transformacji Energetycznej i Górnictwa. Wraz z kolegami, głównie ze Śląska i Małopolski, staramy się brać czynny udział w dyskusji publicznej o przyszłości energetyki w Polsce. Staramy się też kreować i promować własne wizje i poglądy podsuwając je poszczególnym ministerstwom. Mamy pełną świadomość jak ważnym elementem w przyjętych kierunkach transformacyjnych jest bezpieczeństwo ekonomiczno-społeczne tych regionów górniczych, które transformacja dotknie najbardziej. Wypracowujemy konkretne pomysły i działania, aby z jednej strony wspierać transformację, ale również dbać przyszłość Śląska i Małopolski.


– Inicjował pan wiele tematów i akcji zwłaszcza dotyczącej przemysłu i miejsc pracy na Śląsku. Co nas czeka w najbliższych latach?

– Stoimy przed trudnym okresem transformowania energetyki narzuconym nam przez Europę. Niesie ona wiele zagrożeń, dlatego wolałbym, aby ta transformacja dokonywała się ewolucyjnie i za pomocą naturalnych mechanizmów gospodarczych, aniżeli dyrektyw często oderwanych od rzeczywistości. Takich jak np. unijny podatek UE ETS za emisję CO2, który stał się zwykłym papierem spekulacyjnym. Mam nadzieję, że na Śląsku czeka nas życie z nowym już przemysłem XXI wieku. Jestem przekonany, że w tym przemyśle znajdzie się miejsce również dla węgla jednak stosowanego już do zupełnie innych celów niż zwykłe jego spalanie, bo przecież węgiel jest cennym minerałem z ogromnym potencjałem.


– 1 marca 2023 roku to ważna dla Pana, ale także dla kilku gałęzi przemysłu data?

– Dla mnie to kolejny krok w realizacji swojej działalności. Zostałem powołany na sekretarza stanu i Pełnomocnika Rządu do spraw transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Odpowiadam także za rozwój przemysłu górniczego i hutniczego. Praca w samorządzie i parlamencie przygotowała mnie do tej funkcji. W obliczu działań i decyzji Unii Europejskiej, wojny na Ukrainie oraz oczekiwań przedstawicieli branży nie jest to ,,łatwe’’ stanowisko. Czuję jednak odpowiedzialność za swoją działkę tym bardziej, że jestem ze Śląska.


– Jest Pan fundatorem Fundacji Wspierania Transformacji Regionu „Silesia Future”? Co to za inicjatywa?

– Wraz z przyjaciółmi zauważyliśmy potrzebę i przestrzeń dla integrowania lokalnych społeczności pod konkretnymi hasłami, zadaniami, ideami, celami. Uznaliśmy, że najlepszym narzędziem do realizacji i zaspokajania tych potrzeb będzie formuła fundacji. Żyjemy w czasach, w których Śląsk transformuje się, chcemy to wspierać i pomagać różnym środowiskom odnajdywać się w tej rzeczywistości. Śląsk potrzebuje ludzi myślących odważnie i nowocześnie, realizujących ambitne i ciekawe projekty, które pozwolą mu na wskoczenie do rozpędzającego się pociągu społecznych zmian.


– Jakie zadania fundacja realizuje?

– Mamy bardzo ciekawy projekt integrujący środowisko sportowe borykające się z różnymi problemami. Chcemy pomóc stowarzyszeniom i klubom sportowym w pozyskiwaniu środków finansowych z różnych źródeł. Chcemy też pomóc w promocji stowarzyszeniom i aktywizować je do sprawniejszych działań. Już za chwilę ruszy akcja w pierwszej kolejności dedykowana dla Rudy Śląskiej. I Festiwal Sportu i Rekreacji to innowacyjny event – w jednym miejscu skupimy wszystkie kluby i podmioty działające w obszarze sportu i rekreacji – będą pokazowe zajęcia, specjalne namioty promocyjne przygotowane dla klubów – z drugiej strony rodzice mogą w jednym miejscu zapoznać się z pełną ofertą zajęć pozalekcyjnych i sportowych. Kolejna przestrzeń to przedsiębiorcy. Wraz z Regionalną Izbą Gospodarczą w Katowicach będziemy jeszcze bardziej aktywizować to środowisko, szukać nowych ciekawych przestrzeni do wzajemnej wymiany doświadczeń, dobrych praktyk czy rozwiązań. Już uruchomiliśmy delegaturę RIG w Rudzie Śląskiej i zwiększyliśmy prawie dwukrotnie liczbę firm członkowskich. Są też konkretne pomysły wsparcia w dziedzinie energetyki.


– Kieruje Pan tym podmiotem?

– Jestem fundatorem tej fundacji, natomiast do kierowania, czyli do pracy powołany został zarząd. Liczę, że z zapałem i skutecznie – taj jak do tej pory -  będzie realizował misję fundacji. Ja służę wsparciem i dobrą radą, a jak trzeba, to i pomocą fizyczną. Potrafię zakasać rękawy...

ZC